Miserere mei Deus, miserere mei. Zmiłuj się, Panie, czasu mego niepokoja, W Tobie ufanie kładzie dusza moja. Niechaj ulęgę w pewnej Twych skrzydeł zasłonie, Aż bystra zapalczywość i niechęć opłonie. Ciebie wzywam, Boże mój! Ty iścisz me prośby, Ty z nieba pomoc mnie ześlesz, a groźby Złych ludzi w śmiech obrócisz; dobroć, wieczny Boże, I prawda Twoja nigdy płona być nie może. Mieszkam nie miedzy ludźmi, ale lwy srogiemi, Miedzy zwierzęty mieszkam okrutnemi, Których język szkodliwiej miecza siecze, których Zęby oszczepów sroższej i strzał prędkopiórych. O latom nie podległy i wieku żadnemu! Stań w wierzchu nieba, a światu wszystkiemu Okaż swoję wielmożność, rozpostrzy szeroko Sławę swoje, niech będzie widoma na oko. Sieci na mię miotali i tak mię trapili Że duszy nieraz ciężko uczynili. Doły brali pode mną, ale ciż co brali, Zdarzył Bóg, że nakoniec sami w nie wpadali. Ochotną myśl, ochotne serce w sobie czuję, Nowy psalm Panu, nową pieśń gotuję. Powstań, moje kochanie, powstań, lutni moja! Ruszwa różanorękiej zarze z jej pokoja. Ciebie, Panie, po wszytkim świecie przed wszytkimi Narody sławić będę rymy swymi, Abowiem Twoja dobroć do nieba przestała, A prawda nad obłoki głowę ukazała. O latom niepodległy i wieku żadnemu! Stań w wirzchu nieba, a światu wszytkiemu Okaż swoję wielmożność; rozpostrzy szyroko Sławę swoję, niech będzie widoma na oko.
|