Teksty » Kochanowski - Psałterz » Księga Psalmów » Rozdział 27
«  Księga Psalmów 26 Księga Psalmów 27 Księga Psalmów 28  »
Dominus illuminatio mea et salus.

   Pan ogniem swojej światłości
Rozświeca moje ciemności;
Pan stróżem mego żywota —
Skąd się ja mam bać kłopota?

   Kiedy na mię wszytki zbroje,
Wszytki znieśli rady swoje,
Sami źli ludzie upadli
W sidle, które na mię kładli.

   Niech widzę wojska zniesione,
Niech widzę drzewa złożone;
Ufając Pańskiej pomocy,
Nie boję się żadnej mocy.

   O to proszę Pana swego,
Abych mieszkał w domu Jego,
Dając Mu cześć, póki wieku
Dostawać będzie człowieku.

   On w niebezpieczeństwie moim
Skrył mię pod namiotem swoim;
Uwiódł mię i stawił w cale
Na niedostąpionej skale.

   I dziś mi tak Pan mój tuszy,
Że mieć górę mojej duszy,
A ja w świętym domu Jego
Wyznam go być Boga mego.

   Usłysz, Panie, prośbę moję,
A okaż mi łaskę swoję.
Ktobie myśli me wzdychają,
Ciebie oczy me szukają.

   Nie kryj przedemną Swej twarzy,
Ani mię swym gniewem karzy;
Ale mię w mojej trudności
Wspomagaj, Boże litości!

   Rodzice zapamiętali,
Przyjaciele zaniedbali;
Ale mię Pan nie przebaczył,
Owszem ogarnąć mię raczył.

   Zjaw mi, Panie, drogi swoje,
Nawiedź mię na ścieżki Twoje,
Z którychby zepchnąć mej nogi
Nie mógł nieprzyjaciel srogi.

   Nie daj mię na pewne męki
Do złych ludzi krwawej ręki:
Widzę świadki nieprawdziwe,
Słyszę na się kłamstwo żywe.

   Jużby mię w troskach nie stalo,
By serce w tem nie ufało,
Że ma wynidź z tych trudności
A użyć jeszcze radości.

   Przeto Pana oczekawaj,
A nieszczęściu się nie dawaj
Pan utwierdzi serce twoje,
Temu porucz rzeczy swoje.
«  Księga Psalmów 26 Księga Psalmów 27 Księga Psalmów 28  »