Misericordiam et judicium cantabo. Ciebie, o Boże niezmierzony, Brzmieć będą moje wdzięczne strony, — Ciebie dobrego nad dobrymi, A surowego nad grzesznymi. Do tegom zawsze był chętliwy, Jakoby żywot wieść uczciwy; Zdarz tylko, Panie, słudze swemu, A chciej dopomóc ku dobremu. Serce niewinne chcę zachować, I wszelkich się spraw złych warować. Przewrotni łaski mej nie mają, Prózno się na mię oglądają. Niepobożnego nienawidzę, Złoczyńcą, jako żyw, się brzydzę; Nieprzyjacielem mię poczuje, Kto pokątnie o ludziech żuje. Z hardym nie wytrwam, ani z tymi, Którzy brakują podlejszymi. Cnotliwy przy mym boku siędzie, Niewinny, ten mnie służyć będzie. Miejsca w mym domu nie zagrzeje, Kto fałszem robi; tej nadzieje Kłamca niech będzie, że z mej strony Nie ma być nigdy poważony. Koniecznie na to się usadzę, Że wszytki grzeszne z świata zgładzę, A miasto Pańskie tak umiotę, Że nie zostawię, jeno cnotę.
|