Odpowiadasz na:

  • ~bezimienny2 lata temu
  • Ciekawe opracowanie. Rzeczywiście sama dyskusja czy coś usunąć, czy coś zostawić, czy może zamienić w Piśmie Świętym wydaje się być niezrozumiała. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby tak recenzowano np. poematy Mickiewicza i zmieniono jakiekolwiek nazwy własne (odnoszące się czy to od miejsc czy osób), bo kogoś by to raziło. Jeśli przyjmujemy, że Biblia to Słowo Boże, to "poprawiając" tę Księgę, poprawiamy Boga. Skoro imię Boże występuje w tekstach źródłowych około 7-tysięcy razy w określonej formie, to raczej Bóg nie chciał, by Jego imię było ukryte? Gdyby chciał, by zwracano się do Niego jedynie "Pan" czy "Bóg", to w ogóle by swojego imienia nie podał. Kiedy czytam, że "H. Sławińska określiła tę zmianę [pojawienie się imienia Bożego w przekładzie BT] jako "najbardziej wstrząsającą dla czytelnika"", to trochę to rozumiem. Rzeczywiście wstrząsające jest chodzić na religię, potem do kościoła kilkadziesiąt lat i nie znać tego imienia, jak to ma miejsce wśród wyznawców wielu wyznań uważających się za chrześcijańskie. Niewyobrażalne jest, by związać się z kimś na dziesiątki lat, ale nie wiedzieć, jak ma na imię... Dodatkowo znacząca jest przestroga z księgi Apokalipsy 22:18,19 (BT): Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze.
 

Zostaw odpowiedź

Odpowiedź: 


Podpis:     
Przepisz kod: