Teksty » Biblia Gdańska » Ewangelia Marka » Rozdział 6
«  Ewangelia Marka 5 Ewangelia Marka 6 Ewangelia Marka 7  »
Kliknij na numerze wersetu, aby zobaczyć porównanie tłumaczeń
 
Pokaż oryg. numery wersetówUkryj numery wersetówKażdy werset od nowej linii
[1] »A wyszedłszy stamtąd przyszedł do ojczyzny swojej, i szli za nim uczniowie jego. [2] »A gdy przyszedł sabat, począł uczyć w bóżnicy, a wiele ich słuchając, zdumiewali się i mówili: Skądże temu to wszystko? a co to za mądrość, która mu jest dana, że się i takie mocy dzieją przez ręce jego? [3] »Izali ten nie jest cieśla, syn Maryi, i brat Jakóba, i Jozesa, i Judasa, i Szymona? Azaż tu nie masz i sióstr jego u nas? I gorszyli się z niego. [4] »Ale Jezus rzekł do nich: Nie jestci prorok beze czci, chyba w ojczyźnie swojej, a między pokrewnymi, i w domu swoim. [5] »I nie mógł tam uczynić żadnego cudu, oprócz iż niektóre chore, wkładając na nie ręce, uzdrowił. [6] »A dziwował się niedowiarstwu ich, i obchodził okoliczne miasteczka, nauczając. [7] »Tedy zwoławszy do siebie onych dwunastu, począł je po dwóch rozsyłać, i dał im moc nad duchami nieczystymi. [8] »I rozkazał im, aby nic nie brali na drogę, jedno tylko laskę: ani taistry, ani chleba, ani w trzos pieniędzy; [9] »Ale żeby się obuli w trzewiki, a nie obłoczyli dwóch sukien. [10] »Zatem mówił do nich: Gdziekolwiek wnijdziecie w dom, tam zostańcie, póki byście stamtąd nie wyszli. [11] »A którzykolwiek by was nie przyjęli, ani was słuchali, wyszedłszy stamtąd, otrząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo im; zaprawdę powiadam wam: Lżej będzie Sodomie i Gomorze w dzień sądny, niż miastu onemu. [12] »Tedy wyszedłszy kazali, aby ludzie pokutowali. [13] »I wyganiali wiele dyjabłów, i wiele chorych olejkiem mazali i uzdrawiali je. [14] »A usłyszał o tem król Herod, (bo się imię jego stało rozsławione,)i rzekł: Jan Chrzciciel zmartwychwstał, dlatego się cuda dzieją przez niego. [15] »A drudzy mówili: Elijasz to jest; drudzy zaś mówili: Prorok to jest, albo jako jeden z onych proroków. [16] »Co usłyszawszy Herod, rzekł: Ten jest Jan, któregom ja ściął, on zmartwychwstał. [17] »Albowiem tenże Herod posławszy pojmał Jana, i wsadził go do więzienia dla Herodyjady, żony Filipa, brata swego, iż ją był pojął za żonę. [18] »Bo Jan mówił Herodowi: Nie godzi się mieć żony brata twego. [19] »A Herodyjas czyhała nań, i chciała go zabić, ale nie mogła; [20] »Albowiem Herod obawiał się Jana, wiedząc, iż był mężem sprawiedliwym i świętym; i oglądał się nań, i słuchając go, wiele czynił i rad go słuchał. [21] »A gdy przyszedł dzień sposobny, którego Herod, obchodząc pamiątkę narodzenia swego, wieczerzą sprawił na książęta swoje i na hetmany i na przedniejsze z Galilei; [22] »A gdy weszła córka onej Herodyjady i tańcowała, i podobała się Herodowi i spółsiedzącym, rzekł król do dzieweczki: Proś mię o co chcesz, a dam ci. [23] »I przysiągł jej: O cokolwiek byś mię prosiła, dam ci, aż do połowy królestwa mego. [24] »Ona tedy wyszedłszy, rzekła matce swojej: O co mam prosić? A ona rzekła: O głowę Jana Chrzciciela. [25] »A tak ona zaraz wszedłszy prędko do króla, prosiła mówiąc: Chcę, abyś mi teraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela. [26] »I zasmucił się król bardzo, wszakże dla przysięgi i dla spółsiedzących nie chciał jej odmówić. [27] »A zarazem posławszy król kata, rozkazał przynieść głowę jego. A on poszedłszy ściął go w więzieniu, [28] »i przyniósł głowę jego na misie, a dał ją dzieweczce, a dzieweczka dała ją matce swojej. [29] »Co gdy usłyszeli uczniowie jego, przyszli i wzięli ciało jego, i położyli je w grobie. [30] »A Apostołowie zszedłszy się do Jezusa, opowiedzieli mu wszystko, i co czynili, i czego uczyli. [31] »I rzekł im: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste, a odpocznijcie trochę; bo ich wiele było, co przychodzili, i odchodzili, tak iż nie mieli wolnego czasu, żeby jedli. [32] »I odjechali w łodzi na miejsce puste osobno. [33] »A widząc je lud, że odjeżdżali, poznało go wiele ich, i zbieżeli się tam pieszo ze wszystkich miast, i poprzedzili je, i zgromadzili się do niego. [34] »A wyszedłszy Jezus ujrzał wielki lud, i użalił się ich, iż byli jako owce nie mające pasterza, i począł ich nauczać wiele rzeczy. [35] »A gdy już czas mijał, przystąpiwszy do niego uczniowie jego, rzekli: To miejsce jest puste, a już czas mija. [36] »Rozpuść je, aby poszedłszy do okolicznych wsi i miasteczek, nakupili sobie chleba; bo nie mają, coby jedli. [37] »A on odpowiadając, rzekł im: Dajcie wy im jeść. I rzekli mu: Szedłszy kupimy za dwieście groszy chleba, a damy im jeść? [38] »A on im rzekł: Wieleż chleba macie? Idźcie, a dowiedzcie się. A oni dowiedziawszy się, powiedzieli: Pięcioro, i dwie ryby. [39] »Tedy im kazał wszystkie gromadami posadzić na zielonej trawie. [40] »I usiedli rząd podle rządu, tu po stu, tu zaś po pięćdziesiąt. [41] »A wziąwszy one pięć chlebów, i one dwie ryby, wejrzawszy w niebo, błogosławił. I połamał one chleby i dawał uczniom swoim, aby kładli przed nie; i one dwie ryby rozdzielił między wszystkie. [42] »I jedli wszyscy, i nasyceni byli. [43] »I zebrali ułomków, dwanaście koszów pełnych, i z onych ryb. [44] »A było tych, którzy jedli chleby, około pięciu tysięcy mężów. [45] »I wnet przymusił ucznie swoje, aby wstąpili w łódź, i uprzedzili go na drugą stronę ku Betsaidzie, ażby on rozpuścił lud. [46] »A odprawiwszy je, odszedł na górę, aby się modlił. [47] »A gdy był wieczór, była łódź w pośród morza, a on sam był na ziemi. [48] »I widział, że się spracowali, wiosłami robiąc; (bo wiatr mieli przeciwny,)a tak około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, chodząc po morzu, i chciał je wyminąć. [49] »Ale oni ujrzawszy go chodzącego po morzu, mniemali, żeby była obłuda, i krzyknęli: [50] »(Bo go wszyscy widzieli, i wylękli się.) Ale zaraz przemówił do nich, i rzekł im: Ufajcie, jam jest; nie bójcie się! [51] »I wstąpił do nich w łódź, i uciszył się wiatr; a oni się sami w sobie nader zdumiewali i dziwowali. [52] »Bo nie zrozumieli z strony chlebów, gdyż serce ich było zdrętwiało. [53] »A przeprawiwszy się przyszli do ziemi Gienezaret i przybili się do brzegu. [54] »A gdy wyszli z łodzi, zaraz ci, co go poznali, [55] »Obieżawszy wszystkę onę okoliczną krainę, poczęli nosić na łożach tych, którzy się źle mieli, gdziekolwiek usłyszeli o nim, że tam jest. [56] »A gdziekolwiek on wszedł do miasteczek, albo do miast, albo do wsi, kładli niemocne po ulicach, i prosili go, aby się tylko dotykali podołka szaty jego; a ile się go ich dotknęli, byli uzdrowieni. 
«  Ewangelia Marka 5 Ewangelia Marka 6 Ewangelia Marka 7  »


 Źródło tekstu: Źródło tekstu: WikisourceOpis prezentowanego tekstu: Tekst Biblii Gdańskiej z Wikisource.