Deus ultionum Domine. Boże, któremu pomsta należy sprawnie, Okaż wszytkiemu światu władzą swą jawnie Ockni się sędzia wiecznej sprawiedliwości, A ludziom hardym zapłać ich wszeteczności. Długoż, o wieczny Boże, ludzie zuchwali Na szczęście tak bezpiecznie będą kazali? Długoż się swem łotrostwem będą chłubili, Którzy wstyd i cnotę swą na szrót puścili? Twój lud trapią, dziedzictwo Twoje plondrują, Gościa, wdowę, siroty nędzne mordują I mówią: nie widzi Bóg; płonę nadzieje, By miał rozumieć, co się na świecie dzieje. Uważcież to, szaleni, u siebie tedy, A wy rozum, o głupcy, miejcie wżdam kiedy. Kto umiał ucho stworzyć i oko, temu Jako być głuchym albo ślepym samemu? Kto świat karze za jego wszeteczne sprawy, Waszym złościam jako być może łaskawy? Kto ludziom rozum daje, tenże człowieczy Rozmysł i skryte rady zna, że nie grzeczy. Szczęśliwy, którego Ty uczniem swym liczysz, Boże wieczny, i w swoim zakonie ćwiczysz. Taki w powszechną trwogę pokój uczuje, Zaczem niepobożnemu dół się gotuje. Abowiem swoich wiernych Pan nie opuści. Ani dziedzictwa swego szarpać dopuści; Jeszczeć i sprawiedliwość będzie płaciła, I najdzie się na świecie cnotliwych siła. Kto na mię tak jest łaskaw i na me zdrowie, Że się przeciwko grzesznym przy mnie opowie? By mnie był Pan nie dodał sam swej pomocy, Dawnobych już był w wiecznej pogrężon nocy. By się namniej podemną noga zachwiała, Twoja mię łaska, Panie, wnet zadzierżała; Jako mię barzo troski moje suszyły, Tak mię wdzięczne pociechy Twoje chłodziły. Spólnego nic przewrotni z Tobą nie mają, Którzy prawem tyraństwo swe nakrywają, Którzy przeciw cnotliwym praktyki kują, A niewinne nad prawo jawne skazują. Panie, Tyś moja skała, Tyś mój obrońca; Ty mnie strzedz, jakoś począł, będziesz do końca, I oddasz niepobożnym ich nieprawości, A okrutni będą Twej syci srogości.
|