Domine Deus salutis meae. Boże! moja nadziejo i moja pomocy! Do Ciebie wołam we dnie i w nocy: Niechaj miejsce u Ciebie mają prośby moje, Skłoń ku mnie ucho łaskawe swoje. Nieszczęście duszę trapi, troski niemasz miary, Żywot już widzi prawie swe mary. Ciało zgoła już martwe, sił nie czuję w sobie, Myśl moja wszytka tylko o grobie. Leżę jako zabity, pod ziemię włożony, Od Ciebie i od świata wzgardzony. Ponurzyłeś mię w srogiej otchłani podziemnej, Ponurzyłeś mię w przepaści ciemnej. Zmocniły się nade mną Twe zapalczywości, Przywiodłeś na mię swe nawałności. Odraziłeś ode mnie przyjacioły wszytki, Jestem w ich oczu na podziw brzydki, Siedzę jako w okowach, wyszcia nie najduję, Oczu prze zbytni swój płacz nie czuję. Przedsię ja, Panie, dokąd świeci dzień na niebie, Wołam i ręce ściągam do Ciebie. Czy umarłym cuda chcesz okazować? czyli Umarli, wstawszy, będą Cię czcili? Czy dobroć Twoja w grobiech będzie powiadana, Albo pod ziemią prawda wyznana? Czy Twoję sprawiedliwość i Twe sprawy dziwne Wspominać mogą kraje nieżywne? Ciebie ja przedsię wzywam, do Ciebie mój Panie, Nigdy mej prośby głos nie ustanie. Boże mój, przecz odrzucasz smętną duszę moję, I twarz ode mnie odwracasz swoję? Troski mię z lat namłodszych moich naszladują, Twoje mię ciężkie strachy zejmują. Twój mię gniew, zapalczywość Twoja mię ścisnęła I jako powódź, zewsząd zamknęła. Odstrychnąleś ode mnie krewne i znajome, — Wszytkich okryły ćmy niewidome.
|