Inclina Domine aurem Tuam. Nakłoń, o Panie, uszu swoich, A nie zarzucaj modlitw moich; Jestem człowiekiem utrapionym, Od wszego świata opuszczonym. Sam stróżem mego bądź żywota, Wszakżeć nie tajna moja cnota. Wspomóż mię, Panie, w mej ciężkości, — Nadzieja wszytka w Twej litości. Zmiłuj się, zmiłuj! Twej pomocy Od rana wołam aż do nocy. Uwesel duszę zasmuconą, W Twoję opiekę poruczoną. Ciebie łaskawym, Ciebie Boże, Właściwie dobrym nazwać może. Tyś Panem wielce miłosiernym, Gdy wzywan będziesz sercem wiernym. Skłońże, o Panie, uszy swoje Na uniżone prośby moje; Zawżdym Cię wzywał w swym frasunku, A Tyś dodawał mnie ratunku. Niech świat wymyśla bogi sobie, Żaden nie będzie rowien Tobie. Kształtu Twych czynów, wieczny Boże, Potrafić żaden zmysł nie może. Przetoż te jeszcze przyjdą lata, Że Cię narody wszego świata Wyznają swoim stworzycielem, Swym Panem i swym zbawicielem. Tyś ani wiekiem okreszony, Ani w swej mocy zamierzony; Dziwne są czyny, dziwne sprawy Twoje; to prózno: Tyś Bóg prawy. Nawiedź mię na szlak drogi swojej, A nie puszczę się prawdy Twojej; Sposób me serce; niech zostanie Świata, a Tobie służy, Panie! Ciebie ja, Boże niestworzony, Wyznawać będę na wsze strony; Imienia Twego nie przestanę Wielbić, aż kiedy sam ustanę. Wielka nademną łaska Twoja: Prawieś mię wrócił od podwoja Piekielnej furty, abych wieczny Oglądał jeszcze krąg słoneczny. Lecz oto znowu na mię wstali Swowolni ludzie i zuchwali, Chcąc mnie pozbawić dusze mojej, A tam bojaźni niemasz Twojej. Ale Ty wielce dobrotliwy, Ty miłosierny, litościwy! Ty (mówię) skąpy w rozgniewanie, A nieprzebrany w litowanie! Ty wejźrzy na mię, a w trudności Dodaj mi serca i stałości, Pomóż mi, Panie, słudze swemu, Niewolnikowi pomóż Twemu. Włóż na mię jawny znak swej chęci, Na który patrząc, niech przeklęci Ludzie się gryzą, żeś ratował I mnie tyraństwa ich zachował.
|