Teksty » Kochanowski - Psałterz » Księga Psalmów » Rozdział 71
«  Księga Psalmów 70 Księga Psalmów 71 Księga Psalmów 72  »
In te Domine speravi, non confundar.

W Tobie ufność swą kładę, Boże niezmierzony!
   A Ty nie daj, abych był kiedy zawstydzony.
Prze dobroć swoję racz mię z trudności wybawić,
   Usłysz mój głos, a chciej mię na swobodzie stawić.
Weźmi mię w swą obronę, niezwalczony Panie,
   A to za twardą skałę i zamek mi stanie.
Wybaw mię z rąk człowieka niesprawiedliwego,
   Wyrwi mię z okrucieństwa człowieka ciężkiego.
Tyś jest moja pociecha w każdej mej trudności,
   Tyś nadzieja od mojej napierwszej młodości.
Jeszczem u piersi wisiał nędznej matki swojej,
   A jużem był w opiece, liche dziecko, Twojej.
Ciebie zawżdy mój głos brzmi, niech mię palcem sobie
   Jako chcą ukazują, ufność moja w Tobie.
Żaden dzień bez Twej chwały u mnie nie przeminie,
   Żadna noc bez pamiątki Twojej nie upłynie;
Nie porzucajże mię więc w moim zeszłym wieku,
   Ani opuszczaj, gdy sił nie stanie człowieku.
Nieprzyjaciele moi o mnie radę mają,
   Na mię wszytki fortele swoje obracają,
Serce sobie tem czyniąc: już go i Bóg (prawi)
   Opuścił; gońcie, wiążcie, nikt go nie wybawi.
Ty mię, Boże mój wieczny, nie racz odstępować,
   Ale nad ich nadzieję chciej mię poratować,
Aby za swoję radę wstydać się musieli,
   A hańbę ze mnie zdjętą na sobie widzieli.
A ja więc próżen strachu i w myśli bezpieczny,
   Tobie nową pieśń zacznę, o mój Boże wieczny!
Wyznam Cię w obietnicach Twoich nieomylnym,
   Wyznam Cię ojcem sirot i obrońcą silnym.
Liczby niemasz łaski Twej; kto kiedy możności
   Równe słowa wynajdzie i Twojej litości?
Jeszcześ mię z młodu ćwiczył, a ja, Boże żywy,
   I dziś wyznawam Twoje niepodobne dziwy.
Raczże mię w łasce i w swej zachować obronie
   Aż do poznego wieku i do białej skronie,
Abych siłę Twoję mógł tak teraźniejszemu
   Opowiadać wiekowi, jako i przyszłemu.
Twej dobroci, spraw Twoich sława, mocny Boże,
   Nieba sięga; któż kiedy z Tobą zrownać może?
Tyś mię był prawie w morze trosk rozlicznych wprawił,
   Potem, użaliwszy się, snadnieś mię wybawił.
Wróciłeś mi powagę i miejsce uczciwe,
   Pocieszyłeś z łaski swej serce frasowliwe.
Przeto Cię, o mój Boże, Boże nieskończony,
   Na wieki śpiewać będą moje wdzięczne strony,
Będą Cię wyznawały w powieści statecznym
   I obrońcą Twojego Izrahela wiecznym.
Usta moje, język mój będzie się radował,
   Będzie za dobrodziejstwa obfite dziękował.
Nie zamilczy na wieki Twej sprawiedliwości,
   Gdy się zły człowiek będzie wstydał swych sprosności.
«  Księga Psalmów 70 Księga Psalmów 71 Księga Psalmów 72  »