Teksty » Kochanowski - Psałterz » Księga Psalmów » Rozdział 5
«  Księga Psalmów 4 Księga Psalmów 5 Księga Psalmów 6  »
Verba mea auribus percipe.

   Przypuść, Panie, w uszy Swoje
Słowa i wołanie moje;
Wysłuchaj mój głos płaczliwy,
Królu i Boże prawdziwy.

   Ledwie z głębokiego morza
Ukaże się rana zorza,
A ja już wołam do Ciebie,
Smutne oczy mając w niebie:

   Tyś Bóg świętobliwy prawie:
Nie kochasz się w żadnej sprawie,
Gdzieby się złość przymieszała,
A cnota mały plac miała.

   Prózno zły ma tuszyć sobie,
Aby miał zmieszkać przy Tobie;
Niesprawiedliwy nie stanie
Przed oczyma Twemi, Panie!

   Nieprzyjacielem Cię mają,
Którzy fałszem narabiają;
A nieprawdę tak rad płacisz,
Że koniecznie kłamcę stracisz.

   Mąż okrutny, ręki krwawej,
Nigdy twarzy Twej łaskawej
Nie ma uznać; tegoż, Boże!
I przewrotny czekać może.


   A ja miłosierdziu Twemu
Ufając niewymownemu,
Nawiedzę Twe święte progi
I dam cześć Bogu nad bogi.

   Tylko abych był bezpieczny
Od złych ludzi, Panie wieczny,
Prowadź mię sam z łaski swojej,
Niechaj słucham wolej Twojej.

   Ich usta są nieprawdziwe,
Serce chytre i zdradliwe;
Ich gardło — grób otworzony,
A język — pochlebca płony.

   Karz je, Panie, prze ich zdrady,
Zamieszaj ich wszystki rady;
Odrzuć je wiecznie od siebie,
Bo Pana mieć nie chcą Ciebie.

   A ci, co Tobie ufają,
Niech wesela używają;
A radość ich trwała będzie,
Bo Twa łaska z nimi wszędzie.

   Będą się Tobą chłubili,
Którzy Twoje Imię czcili,
A Ty pomożesz każdemu
Człowiekowi pobożnemu.

   Okryjesz go łaską swoją
Jako napewniejszą zbroją,
Zbroją, która krom swej skazy
Może wytrwać wszelkie razy.
«  Księga Psalmów 4 Księga Psalmów 5 Księga Psalmów 6  »