Beatus qui intelligit super egenum. Szczęśliwy, który ludzi upadłych ratuje, Pan też w jego nieszczęściu nad nim się zmiłuje; Pan go w cale zachowa i zdrowia nabawi, I w szczęściu nieodmiennem z łaski swej postawi. Nigdy go nieprzyjaciel jego nie zhołduje; A jeśli kiedy w zdrowiu odmianę poczuje, Pan go w przypadku jego łaskawie wspomoże I swoją własną ręką będzie mu słał łoże. Przełóż i ja okrutną chorobą złożony, Do Ciebiem się uciekał, Boże Nieskończony! Użyj, Panie mój, użyj nademną litości, Uzdrów duszę, która zna do siebie swe złości. By w chęć nieprzyjacielską, dawnom ja zginiony. Będzież (mówią) ten kiedy dzień błogosławiony, Że go leżąc na marach ostatnich ujźrzemy, A tem wdzięcznem widziadłem oczy napasiemy? A jeśli który kiedy nawiedzać mię przyszedł, W serce niechętne jadu nazbierawszy, wyszedł I podawał mię ludziom, o mem złem szeptali, Na moję śmierć już, jako napewną, kazali. Znać (powiada), że go Pan za grzechy chce skarać, I on nędznik o zdrowie prozno się ma starać; W tak dobrą się godzinę obalił na łoże, Że z niego żadną miarą powstać już nie może. Aż i ten, któregom ja tak był umiłował, Żem, jako nabliższego brata go szacował, W którymem miał nadzieję, który chleb mój jadał, Ten w radzie nieprzyjaciół moich jawnie siadał. Ale Ty się sam zmiłuj, Ty mię dźwigni, Panie! Owa im też odmierzę, jako za ich stanie. To był mój głos, a ztąd znam, że mię liczysz swoim, Żeś mię nieprzyjaciołom nie dał w pośmiech moim, Aleś za niewinnością moją mię wybawił I przed oczyma swemi na wieki postawił. Niechaj Bóg izraelski na wszystek świat słynie, Póki kołem niemylnem dzień za nocą płynie.
|