Domine clamavi ad Te, exaudi me. Ciebie, Ojcze, wzywam łaskawy, Ty moje Racz uprzejme prośby przyjąć w uszy swoje; Prośba za kadzidło, rąk złożenie, Panie, Niech Ci za wieczorną dziś obiednią stanie. Chciejże naprzód język mój zapieczętować, A pod strażą Panie, usta moje chować; Chciejże także umysł obracać ku cnocie, Aby się nie chylił namniej ku sromocie. Niech się ja o żadną praktykę nie kuszę, Któraby napotem szpecić miała duszę; Nie chcę u wszetecznych ludzi szukać rady, Ani na ich długie pozwolę biesiady. Wolę, że mię człowiek uderzy cnotliwy, Niż mię ma balsamem natrzeć niewstydliwy. Nie chcę ich, i owszem proszę zawżdy Pana, Aby złość ich była widomie karana. Sędziowie niewierni, zdrajce przełożeni, Bodaj, z ostrej skały na szyję zrzuceni, Świata dokonali, a tam więc wspomnieli, Jako zdrowe słowa ode mnie słyszeli. Jako łomną ziemię pługiem rozsypują, Tak się we mnie kości moje rozstępują, Strachem srogiej śmierci; Boże mój obrońca, W Tobie samym ufam, nie gub mię do końca. Strzeż mię od fortelów ludzi nieżyczliwych, Abych się nie pobił w ich sieciach zdradliwych; Daj, abych ja minął ich sidła, a one W ichże własnych siatkach widział uplecione.
|