Ad te levavi oculos meos. Boże, który mieszkasz nad wszytkiemi nieby, Próżen i trosk ludzkich i wszelkiej potrzeby, Do Ciebie ja wznoszę smętne oczy swoje, O Panie, nadziejo i zbawienie moje. Jako w niedostatku na Pańską pogląda Głodny sługa rękę i łaski pożąda; Jako niewolnica, której głód dojmuje, Co raz paniej swojej ręki upatruje: Takżeć oczy nasze, obciążone łzami, Na pana patrząją, — owa się nad nami Zmiłować, jako Pan miłosierny, raczy, A występków naszych łaskawie przebaczy. Użal się nas, użal, nieśmiertelny Boże! Abowiem już ledwe cierpieć więcej może Nasze człowieczeństwo pośmiechów i wzgardy, Tak nas ten lud trapi, swojem szczęściem hardy.
|