Teksty » Kochanowski - Psałterz » Księga Psalmów » Rozdział 104
«  Księga Psalmów 103 Księga Psalmów 104 Księga Psalmów 105  »
Benedic anima mea Domino.

Duszo, śpiewaj Panu pieśń: O nieogarniony
   Nieba i ziemie sprawco, wielceś uwielbiony!
Ciebie obeszła wkoło cześć i świetna chwała,
   Ciebie jasność, jako płaszcz ozdobny odziała;
Tyś niebo, jako namiot, rozbił ręką swoją,
   Nad nim wody za Twojem rozrządzeniem stoją.
Chmury — Twój wóz, Twe konie — wiatry nieścignione,
   Duchy — posłańcy, słudzy — gromy zapalone;
Twym rozumem tak miernie ziemia usadzona,
   Że na wieki nie będzie nigdy poruszona.
Na tej jako powłoka przepaści leżały,
   A góry niezmierzone wody zakrywały;
Ale skoroś rzekł słowo, a niebo zagrzmiało,
   Wody spadły, a morze na dół uciekało.
Skały ku górze poszły, pola rozciągnione
   Opanowały miejsca przez Cię naznaczone.
Zamierzyłeś kres pewny morzu, że wiecznemi
   Czasy wezbrać nie może, ani szkodzić ziemi.
Ty w skale ukazujesz drogę zdrojom nowym,
   Które posiłek niosą rzekom kryształowym:
Tu się wszelki zwierz chłodzi, który w polu żyje,
   Tu łoś, mieszkaniec leśny, upragniony pije.
Tamże ptacy mieszkają, a w krzakach zielonych
   Nie przestają powtarzać pieśni ulubionych.
Ty z pałaców swych świętych, Ojcze uwielbiony,
   Spuszczasz na niską ziemię deszcz nieprzepłacony;
A ona, nieprzebranej łaski Twojej syta,
   Wszytkiego wszytkim starczy: stąd trawa obfita
Bydłu ku pożywieniu; stąd zioła ogrodne
   I wszelki rodzaj zboża; stąd wino łagodne,
Dobrej myśli naczynie; stąd chleb, który snadnie
   Siłę twierdzi: stąd olej, po którym twarz gładnie.
Taż wilgotność i lasy żywi niezmierzone,
   I cedry na Libanie Twą ręką szczepione.
Tam wróble gniazda noszą, jodła — bocianowi,
   Sarnom — góra mieszkanie, skała — królikowi.
Tyś na znak czasów sprawił błędną twarz miesięczną,
   Ty niepoścignionego słońca lampę wdzięczną
Prowadzisz do zachodu; wtem nocne ćmy wstają,
   Wtenczas leśne bestyje wszytki się ruszają,
Lwięta ryczą, pokarmu żądając od Ciebie;
   Skoro zaś jasna zorza zakwitnie na niebie, —
Zwierz do jaskiń uchodzi, ludzie następują
   Na roboty, gdzie także do mroku pracują.
Zacne są Twoje sprawy i wielkiej mądrości,
   Pełna jest wszytka ziemia Twej szczodrobliwości,
Pełne, Panie, i wody: kto wyliczyć może
   Wszytki rybie rodzaje, które żywi morze?
Tam żaglem rozpuszczonym okręty biegają,
   Tam swe igrzyska srodzy wielorybi mają.
Wszytko to, co jest w morzu, wszytko, co na ziemi
   I co siecze powietrze pióry pirzchliwemi,
Oczy ku Tobie wznosi, który siedzisz w niebie,
   I oczekawa zwykłej żywności od Ciebie.
Kiedy rękę otworzysz, — wszyscy nasyceni,
   A kiedy twarz odwrócisz, — wszyscy zasmuceni.
Jeśli im ducha weźmiesz, w proch się wnet obrócą;
   Jeśli im ducha natchniesz, na świat się zaś wrócą.
Wieczna jest Pańska chwała, a on z tak mądrego
   Nie przestanie się kochać nigdy czynu swego.
Pan, który kiedy pojźrzy, ziemia drży; Pan który
   Kiedy ręką gór dotknie, dymem pójdą góry.
Dokąd mi tedy mego żywota dostanie,
   Głos mój Panu i lutnia śpiewać nie przestanie.
Tylko Jemu niech wdzięczne będą pieśni moje,
   Bom ja wszytko położył w nim wesele swoje.
Bodaj wszyscy złośliwi zagubieni byli
   Tak, żeby się na wieki już nie poprawili.
A ty, o duszo moja, daj cześć Panu swemu,
   Dajcie wszytki narody winną chwałę Jemu.
«  Księga Psalmów 103 Księga Psalmów 104 Księga Psalmów 105  »