Ut quid Domine recessisti longe? Czemuś Panie odstąpił? czemuś twarz Swoję Odwrócił precz odemnie w doległość moję? Gdy zły człowiek przewodzi, gdy jarzmo kładzie Na ubogie, — bodaj sam zginął w swej radzie. Skąd pocznę? gdzie dokonam? nie Bóg u niego, Ani przystojność ważna; ale co jego Duszy miło, co ciału jego smakuje, To chwali, to nawiętszem dobrem szacuje. Takim będąc, z takimiż i spółki wiedzie; Żadna muzika, żadna pieśń przy biesiedzie Wdzięcznej mu w uchu nie brzmi, jako bluźnienie Przeciw Panu: to słyszeć, jego zbawienie. Pychy pełen, nietylko ludźmi brakuje, Ale i Boga sobie lekce szacuje; Bezbożne myśli jego, sprawy brzydliwe, Bo nie pomni na sądy Twe sprawiedliwe. Nieprzyjaciela swego, szczęściem pijany, Dmuchnieniem chce porazić: wiek nieprzetrwany Nie ruszy mię (powiada), tak mocno stoję; Szczęścia, przygód, odmiany, — nic się nie boję. Usta jego przeklęctwa pełne i zdrady; Język roztyrki sieje i krwawe zwady; Mało na tem, ale i drogi zasiada, Gdzie, jako inny zbójca, niewinne zbada. Upatruje chudzinę, a w cieniu skryty Strzeże, jako w jaskini lew jadowity; Czyha, jakoby porwał nędznika zdradnie, I porwie, jeśli jako w jego sak wpadnie. Leży za siecią, że go nie znać przy ziemi, Siła chudych połowił fortelmi swemi, I mówi, że Bóg prosto zapomniał świata, Ani pojźrzy ku ziemi na wieczne lata. Powstań, Panie, a wynieś rękę Swą kwoli Niewinnej krwie ubogiej; przebóg, długoli Zły człowiek ma doświadczać Twej cierpliwości, Mówiąc: nie ma Bóg w myśli niczyich złości? Myli się, bo Ty widzisz i smutnych mękę I hardych okrucieństwo, — toć wpadnie w rękę. Ale człowiek upadły, człowiek niewinny Łaskę pozna; Ty sirot bronisz, nie inny. Zetrzy niepobożnego, zetrzy w proch, Panie! Czyń sąd o jego zbytkach; nigdy nie stanie. Pańskie królestwo będzie na wieki słynąć, A grzeszni w Jego ziemi muszą zaginąć. Toć nasze prośby, Panie, to Ty chciej duszy Naszej kmyśli uczynić, to przyjąć w uszy: Broń sirot, broń upadłych, niechaj ubogim Człowiek śmierci podległym nie będzie srogim.
|