Opis wydania: Treny Jeremiasza proroka / przeł. wierszem Karol Korycki. Włocławek : [s.n.], 1911. 14 s. ; 22 cm.
Opracowanie tekstu na podstawie skanów zamieszczonych na Polona.pl



Aleph 1.O! Stolica niegdyś cudna Tak bogata i tak ludna, Licznych narodów księżniczka, Dzisiaj wrogów hołdowniczka, Jako wdowa opuszczona
Beth 2.Całe noce we łzach kona! Z najbliższych przyjaciół rzeszy Nikt jej zgoła nie pocieszy. Tem smutniejszą dlań zagłada, Że przyjaciół była zdrada.
Ghimel 3.Juda bieży zewsząd gnany, Dręczą go ciągłe strapienia, Niema nigdzie odpocznienia, W końcu niewolą nękany.
Daleth 4.Płaczą też Syonu drogi, Niema śladu ludzkiej nogi Ku uczczeniu swego święta! Sama goryczą ściśnięta. Bramy leżą pokażone, Tuż kapłany przygnębione!
He 5.Wrogi zostali panami, Zbogacili się łupami. Za nieprawości bez miary Pan dopuścił straszne kary, Nawet niewinne pacholę Uprowadzone w niewolę! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
Vau 6.Odarte z ozdób panięta, Osłabli z głodu książęta, Jak owce bez paszy, stają Przed tymi, co ich pędzają.
Zain 7.Jeruzalem w smutnej doli Płacze nad ludem w niewoli; Nikt z pomocą nie pospiesza, A sabaty wróg ośmiesza.
Heth 8.Jeruzalem niegdyś czczone, Dziś w pogardzie - poniżone. W tak ciężkie popadło grzechy, Że spokoju ni pociechy Nie znajduje w własnem łonie, Owszem samo wstydem płonie!
Teth 9.Już straciło urok cały, Ani śladu dawnej chwały. O! znęcają się poganie. Utrapienia oddal Panie! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
Jod 10.Wszystkie twoje ideały Nienawidzi wróg zuchwały, Nawet świątynia kochana Przez pogan sponiewierana!
Kaph 11.Ów naród niegdyś bogaty Sprzedaje na chleb swe szaty. Oddal Panie te katusze, Wlej pociechę w biedną duszę!
Lamed 12.Trapi duszę ciężka rana, Bo wyrokiem gniewu Pana Wspaniała niegdyś stolica Sterczy jak uschła winnica.
Mem 13.Wszędzie pustki i ruina, Na ten widok krew się ścina. Nadto ogień z wysokości Spuścił Pan na moje kości; Zastawił sieci na nogi, Aby mnie zawrócić z drogi.
Nun 14.Jarzmo spieszy, jak w zaloty, Wpija w szyję swoje sploty, Osłabła też moja siła, Bym się już nie podźwignęła. Pan mnie oddał w ręce kata; To za me grzechy zapłata! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
Samech 15.Wodzowie moi kochani Z rozkazu Pana zdeptani I to w bardzo krótkim czasie. Nie przepuścił Pan i prasie, W której panny wyciskały Winne grona, gdy obrały.
Ain 16.Pocieszyciel mnie porzucił, Jeszcze więcej tem zasmucił Duszę zranioną głęboko. We łzach tonie moje oko! Dla mnie straceni synowie, Bo przemogli ich wrogowie.
Phe 17.Syon rozwarł swoje ręce! Nie ma, ktoby ulżył męce. Jakóba z rozkazu Pana Wróg otoczył; więc przegrana. Jeruzalem pogardzone, Jako niewiasty splamione.
Sade 18.Pan sprawiedliwy! Jam podła, Bom Go do gniewu przywiodła. Słuchajcie narody proszę, Jaką boleść w sercu noszę: Wszystka młodzież ukochana W ciężką niewolę zabrana.
Koph 19.Przyjaciele mnie zdradzili Mem wołaniem pogardzili. Moi starcy i kapłani Z głodnej śmierci pogrzebani!
Resz 20.Na mą nędzę spojrzyj Panie! Tu mieczem tępią poganie, Indziej zaś głód życie skraca, Me wnętrzności ból przewraca!
Sin 21.Skarga moja jest daremną, Niema litości nademną! Z pośród nieprzyjaciół rzeszy Nikt mię zgoła nie pocieszy; Owszem oni bardzo radzi, Gdy Pan na mnie zło sprowadzi. O! gdybyś kartę odwrócił I moje przebaczył grzechy, Wrogów byś moich zasmucił, Mnie udzielił dni pociechy!
Thau 22.Jakoś mnie osądził Panie, Spuść też na pogan karanie, Bo goryczą przepojone Moje serce wciąż trapione!
Heth 8.Pan kazał rozwalić mury, Dziedzictwo Syońskiej córy, Również skinieniem Prawicy Padło przedmurze stolicy.
Teth 9.Bramy także obalone Ich zawory pokruszone. Król - książęta wydaleni, W niewolę uprowadzeni: Stare prawo zaniedbane I proroctwa zapomniane.
Jod 10.Starców grobowe milczenie Oznacza ciężkie strapienie, Smętne także panien lice: Dziś ich strojem włosiennice Z pochylonem w ziemię czołem, Głową spruszoną popiołem.
Kaph 11.Wypłakałam już me oczy, Me wnętrzności robak toczy; Cała żółć moja rozlana, Bo moja ziemia kochana Krwią mych braci nasycona. Dziecię ssące z głodu kona! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
Lamed 12.Zagłodzone biedne matki, Z głodu też omdlałe dziatki, Gdy o posiłek błagały, A pokarmu nie dostały, Rychło kończą swe katusze, Oddają niewinne dusze!
Mem 13.Czyż mógł cię większy zranić cios? Albo smutniejszy spotkać los? Kiedyż utrapień twoich kres? Któż nad cię więcej wylał łez? Córko Syonu ja współczuję, Lecz pociechy nie znajduję!
Nun 14.Ci, co w tobie zło widzieli, A prawdy wyrzec nie chcieli, Fałszywi prorocy byli I z rozmysłem cię zdradzili.
Samech 15.Sąsiedzi cię omijają I w nieszczęściu urągają; Mniej takich, którzy współczują Nadobnej córy żałują. Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana.
 Widzę, bom ja duch proroczy, Mego Pana gniewne oczy. Już mnie wtrącił do ciemnicy Ciągle czuję lęk Prawicy. Którą bije bez litości Moje ciało aż do kości! Bez nadziei w ciemnej grocie W poniewierce i sromocie, Okowami jestem skuty; Ledwie dyszę jak zatruty, Mimo to pilnie strzeżony, Strapieniami wciąż dręczony. Moje modły pogardzone Słowem: wszystko już stracone! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
 Mego Pana litość wielka! Zupełnie nas nie wytracił, Codzień łaską swą bogacił, W górę serca - duszo wszelka! W Panu jest nadzieja nasza: Nam tylko cierpliwie czekać, Jarzmo niech zbyt nie przestrasza, Zakon spełniać, nie wyrzekać! Pysznych każdy nienawidzi; O pokorę Pana prosić, Niechaj z niej, kto zechce, szydzi, Z pokorą urazy znosić! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
Aleph 1.Świątynia nasza spalona Sterczy czarna - okopcona. Z jej ozdób nic nie zostało, Nawet złoto poczerniało.
Beth 2.W bogate szaty odziani Syonu przedniejsi syny Niżej sługi poczytani Jak stara skorupa z gliny.
Ghimel 3.Matka skrzepła wskutek nędzy Dzisiaj wstrętny obraz jędzy, Dziecię odtrąca zdaleka, Jak struś, co od jaj ucieka!
Daleth 4.O chleb proszą głodne dziatki, Nie znajdują serca matki!
He 5.W zbytkach chowani panowie Mają kamień za wezgłowie; Po drogach z wilgoci chłodu Życie kończą, nawet z głodu!
Vau 6.Snać cięższe stolicy grzechy, Niż Sodomitów uciechy; Sodoma nagle zniszczona, Gdy nasza długo trapiona! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!
 Panie, zmiłuj się nad nami! Zostaliśmy sierotami, My bez ojca i bez matki Pogardzone - biedne dziatki! Nasze miasto w gruzach leży! Do nas nic już nie należy: Wróg okrutny domy - ziemię, Wszystko, co chciał, to zrabował; Resztę spalił, nie zachował, Aby zniszczyć Judy plemię! Żywność też całą od wroga, Choć i woda bardzo droga, Każdy z nas kupować musi; Nadto łańcuch szyję dusi, Którym nas do pracy wodzi, Czem na zdrowiu wielce szkodzi! Egipt ani Assyryanie Nie przybyli na wołanie! Oprócz własnych nieprawości I za ojców naszych złości Pokutować nam potrzeba, Snać już taka wola Nieba! Z tej naszej ciężkiej niewoli Nikt nas pono nie wyzwoli. Ileż razy o kęs chleba Życie nam narażać trzeba! Skóra jak piec wygorzała Wskutek głodu już zczerniała! Żony nasze znieważone! Panny Judy pogwałcone! Jerozolimo zbłąkana Nawróć się do swego Pana!